Między płciami jest coś fundamentalnie niemożliwego, co w
szczególności zawsze będzie sprzeciwiać się pełnemu połączeniu
partnerów na poziomie pragnienia jak i rozkoszy.
Lacan wypowie to w specyficznym zdaniu, w którym stwierdza: „Nie
ma stosunku płciowego”. Kiedy mówi coś takiego, czyni to, żeby
pobudzić audytorium. Po to, żebyśmy się zastanowili, dlaczego tak to
formułuje, że „nie ma stosunku płciowego”. Chodzi o to, że nie ma
takiej możliwości, żeby dwoje partnerów stało się jednym, jednością.
Tak, jak można by było tego pragnąć w miłości.
Lacan wypowie to w specyficznym zdaniu, w którym stwierdza: „Nie
ma stosunku płciowego”. Kiedy mówi coś takiego, czyni to, żeby
pobudzić audytorium. Po to, żebyśmy się zastanowili, dlaczego tak to
formułuje, że „nie ma stosunku płciowego”. Chodzi o to, że nie ma
takiej możliwości, żeby dwoje partnerów stało się jednym, jednością.
Tak, jak można by było tego pragnąć w miłości.
Jest zawsze, jak to Lacan formułował, pewne nieporozumienie
pomiędzy płciami. Taka jest więc dla psychoanalizy „przeszkoda”,
wobec której nie można dokonać „transgresji”. Lacan będzie więc
odrzucał możliwość negowania różnicy płci, z tego względu, że
odrzucenie tej różnicy byłoby sposobem twierdzenia, że można się
uwolnić od realnego płci. Negowanie różnicy płci, które próbuje
ukrywać, maskować, zasłaniać to istotne nieporozumienie pomiędzy
płciami, jest jego zdaniem, głupotą. I wróci do tego tematu kilka lat
później, obawiając się, że w kontekście tamtych czasów jego teza o
braku stosunku płciowego zaczęła służyć niektórym do rzekomo
psychoanalitycznej teoretyzacji, na temat braku różnicy między
płciami. I dlatego powiedział: „Kiedy mówiłem wam, że nie ma
stosunku płciowego, nie powiedziałem, że płcie się mieszają, jestem
bardzo daleko od tego”. Dla niego, według logiki nieświadomego, a
nie według logiki prawa, twierdzenie, że kobieta = mężczyzna;
mężczyzna = kobieta, byłoby sposobem na pomieszanie obu płci, tak
jak dwie barwy, początkowo różne, pomieszałyby się, stając się
jednością, co prowadziłoby do podtrzymywania wiary, że istnieje
stosunek płciowy. Oznaczałoby to, że każdy może odnaleźć w kimś
innym swe uzupełnienie, i łącząc się z nim stworzyć Jedno. W związku
z tym negowanie tej różnicy płci polegałoby na dawaniu fałszywej
obietnicy, fałszywej obietnicy wyzwolenia od realnego płci po to,
żeby stworzyć harmonię.