Gabinet Psychoanalityczny Sylwester Strzecha

60-687Poznańos. Stefana Batorego 73 lok. nr 1Wielkopolskie605415115

-

Terapie / Psychoterapia

Gabinet Psychoanalityczny Sylwester Strzecha

60-687 Poznań, os. Stefana Batorego 73 lok. nr 1

605 415... 115więcej

Twoja lokalizacja

zmień lokalizację

   

  • Street View
  • Mapa

Aktualności

Wstęp do psychoanalizy-Wykład V-Zygmunt Freud

Wstęp do psychoanalizy-Wykład V-Zygmunt Freud

WYKŁAD V
Trudności i pierwsze zbliżenia
..........
Panie i panowie! Pewnego dnia zrobiono odkrycie, iż objawy cierpienia pewnych nerwowo chorych mają swój sens'. Na tej podstawie ugruntowano psychoanalityczny sposób leczenia. W czasie zaś tego leczenia zdarzyło się, że chorzy opowiadali także o swych marzeniach sennych zamiast o objawach choroby. W ten sposób powstało przypuszczenie, że i marzenia senne mają sens. Nie pójdziemy jednak drogą historyczną, lecz podążymy w odwrotnym kierunku. Pragniemy teraz wykazać — co ma być pracą wstępną dla studiów nad nerwicami — znaczenie tych marzeń sennych. To odwrócenie porządku jest usprawiedliwione tym, że studia nad marzeniami sennymi są nie tylko najlepszą pracą przygotowawczą przy badaniach nad nerwicami, lecz że wykazują one ponadto, iż marzenie senne jest samo przez się objawem neurotycznym, który posiada dla nas tę nieocenioną korzyść, iż występuje u wszystkich, nawet zupełnie zdrowych ludzi. Ba, gdyby wszyscy ludzie byli zdrowi i tylko śnili, to w drodze analizy ich marzeń sennych moglibyśmy dojść prawie do tych samych wyników, do jakich doszliśmy rozpatrując nerwice. A zatem staje się marzenie senne przedmiotem badania psychoanalitycznego. Znów więc zjawisko zwykłe, lekceważone, pozbawione pozornie wartości praktycznej podobnie jak i czynności pomyłkowe, z którymi łączy je ponadto ta wspólna cecha, że tak jak i one
1 Józef Breuer w r. 1880-1882. Por. moje odczyty o psychoanalizie wygłoszone w Ameryce w r. 1909 (5 odczytów o psychoanalizie. Przekład polski dra Jekelsa).
103
występuje u ludzi zdrowych. Poza tym warunki pracy są tu jeszcze mniej korzystne. Pomyłki zostały jedynie zaniedbane przez naukę, zajmowano się nimi niewiele, ale ostatecznie nie uchodziło za hańbę, jeśli się nimi interesowano. Powiadano wprawdzie, że są ważniejsze zagadnienia, ale że można stąd coś dla wiedzy wydostać. Zajmowanie się marzeniami sennymi jest natomiast uważane nie tylko za niepraktyczne i zbyteczne, lecz wprost hańbiące; wieje od niego odium ignorancji i budzi podejrzenia osobistych skłonności ku mistycyzmowi. Jakże może się lekarz zajmować marzeniami sennymi, skoro w patologii neuroz i psychiatrii jest tyle poważnych zagadnień, jako to: guzy dochodzące do wielkości jabłka, a uciskające narząd życia psychicznego, krwotoki, chroniczne zapalenia, przy których można pod mikroskopem dojrzeć zaszłe w tkankach zmiany! Nie, marzenie senne jest przedmiotem zbyt błahym i niegodnym badania naukowego. W dodatku jest to przedmiot, który z natury swej opiera się wszelkim wymaganiom ścisłej nauki. Przy badaniu marzeń sennych nie jesteśmy pewni naszego przedmiotu. Urojenie np. występuje jasno i w pewnych zarysach. „Jestem cesarzem chińskim” — powiada chory głośno. Ale marzenie senne? Wszak przeważnie nie można go wcale opisać. Czy mamy pewność, że opowiadając marzenie senne, opowiedzieliśmy je trafnie, a nie zmieniliśmy go raczej podczas opowiadania, nie dodaliśmy do niego czegoś, zmuszeni niepewnością wspomnienia? Przeważnej ilości marzeń sennych nie przypominamy sobie, zachowując w pamięci li tylko małe fragmenty. I na tłumaczeniu tego materiału ma się oprzeć naukowa psychologia lub zabieg leczniczy? Pewien nadmiar krytyki budzi w nas już nieufność. Zarzuty skierowane przeciwko marzeniu sennemu jako przedmiotowi naszych roztrząsań idą widocznie za daleko. Już praca nad pomyłkami nauczyła nas, jak odnosić się należy do rzeczy nieważnych. Powiedzieliśmy sobie wówczas, że wielkie sprawy mogą znaleźć wyraz także w małych oznakach. Co się zaś tyczy nieokreśloności marzenia sennego, to stanowi ona jego znamienną cechę, a nie możemy przecież rzeczom wyznaczać ich charakteru. Bywają zresztą jasne i w całości w pamięci zachowane marzenia senne. Natomiast istnieją inne przedmioty badania psychiatrycznego, które posiadają ten sam charakter niepewności, jak na przykład w wielu wypadkach natręctwa myślowe, którymi zajmowali się przecież psychiatrzy bardzo poważni i cieszący się uznaniem. Wspomnę tylko o ostatnim przypadku z mojej praktyki lekarskiej.
104
Pacjentka rozpoczyna swe skargi od słów: „Mam dziwne uczucie, jak gdybym skrzywdziła żyjące stworzenie — dziecko ...nie, raczej psa, albo jakbym skrzywdzić chciała, możem je z mostu strąciła... lub coś innego”. Trudność wynikającą z niepewności wspomnienia możemy jednak usunąć, skoro postanowimy, że opowiedziane przez śniącego marzenie senne zachowuje ważność bez względu na zapomniane lub ewentualnie we wspomnieniu zmienione fragmenty. Ostatecznie nie można znowu tak ogólnikowo twierdzić, że marzenie senne jest czymś tak nieważnym. Wiemy z własnego doświadczenia, że usposobienie, w którym się budzimy ze snu, może przeciągnąć się na cały dzień. Bywają wypadki, zaobserwowane przez lekarza, w których choroba umysłowa powstaje z marzenia sennego i zachowuje urojenia pochodzące właśnie z tego marzenia. Opowiada się też o osobistościach historycznych, iż czerpały z marzeń sennych zachętę i pobudki do ważnych czynów. Pytamy więc: skąd pochodzi wzgardliwy stosunek uczonych do marzenia sennego? Przypuszczam, że jest on reakcją na przecenianie za dawnych czasów. Odtworzenie przeszłości jest, jak wiadomo, niełatwe, możemy jednak przyjąć z wielką pewnością — o ile dozwolony jest mi ten żart — że nawet nasi przodkowie sprzed 3000 lat, lub więcej jeszcze, śnili podobnie jak my. Wiemy, iż wszystkie narody starożytne przypisywały marzeniom sennym wielkie znaczenie i ceniły je jako praktycznie doniosłe; były one dla nich zwiastunem i wróżbą przyszłości. Wyprawa wojenna Greków czy np. wschodnich ludów była w owych czasach bez uprzedniego zasięgnięcia rad tłumaczy snów tak niemożliwa, jak nie możemy sobie wyobrazić, że można dziś przedsięwziąć walkę nie mając uprzednio zebranych przez lotników informacji. Gdy Aleksander Wielki wybrał się na wyprawę zdobywczą, znajdowali się w jego orszaku najsłynniejsi tłumacze snów. Miasto Tyr, leżące wówczas jeszcze na wyspie, stawiło królowi tak wytrwały opór, że postanowił zaniechać oblężenia. Tejże nocy widział we śnie tańczącego, jakby w triumfie, satyra, a skoro tłumacze, którym przedłożył ten sen, orzekli, że przepowiada on zwycięstwo nad miastem, wydał rozkaz wznowienia ataku i Tyr zdobył. U Etrusków i Rzymian używano odmiennych sposobów, by dowiedzieć się o przyszłych zdarzeniach. Natomiast w czasach grecko-rzymskich kultywowano i wysoko ceniono tłumaczenie snów. Główne dzieło owej literatury zachowało się po dziś dzień, jest to rozprawa Artemidorosa z Daldis, żyjącego podobno za
105
czasów cesarza Hadriana. Jak doszło do tego, że sztuka tłumaczenia snów upadła, a marzenie senne utraciło na wiarygodności, nie mogę wam po viedzieć. Nie mogło to być dziełem oświaty, gdyż ciemne średniowiecze zachowało wiernie większe niedorzeczności niźli dawne tłumaczenie snów. Faktem jest, że zainteresowanie się marzeniem sennym upadało stopniowo aż do przesądu, a wiarę w nie zachowali jedynie ludzie niewykształceni. Ostatnie nadużycie tłumaczenia snów, które zachowało się do naszych czasów, służy do wykombinowania z marzeń sennych liczb mających przynieść na loterii główną wygraną. Natomiast współczesna nauka ścisła zajmowała się wielokrotnie marzeniem sennym, ale tylko w zamiarze zastosowania swoich teorii fizjologicznych. Marzenie senne było dla lekarzy naturalnie aktem niepsychicznym, wyrazem podniet somatycznych w życiu duchowym. Binz tłumaczy w r. 1876 marzenie senne jako „przebieg cielesny przeważnie zupełnie zbyteczny, w wielu wypadkach natomiast wprost chorobliwy, ponad którym dusza świata oraz nieśmiertelność unoszą się równie wysoko, jak niebieski eter ponad porosłą chwastem płaszczyzną piasków w najgłębszej nizinie”. Maury porównuje marzenie senne z bezładnymi drgawkami tańca św. Wita, w przeciwieństwie do skoordynowanych ruchów normalnego człowieka; zaś według starego porównania treść marzenia sennego to dźwięki „wywołane niewprawną ręką biegnącą po klawiszach instrumentu”. Interpretować — znaczy tyle, co znaleźć ukryte znaczenie; przy tego rodzaju ocenie charakteru marzenia sennego nie może być o tym mowy. Proszę tylko rzucić okiem na opisy marzeń sennych u Wundta, Jodła i innych filozofów nowoczesnych. Ograniczają się oni do wyliczenia cech, którymi różni się życie senne od myślenia na jawie, i w zamiarze poniżenia go podkreślają rozpad skojarzeń, zniesienie krytyki, zupełne wyłączenie wszelkiej wiedzy i inne oznaki obniżonej działalności psychicznej. Jedyny wartościowy przyczynek do poznania marzenia sennego, jakiego dostarczyła nam nauka ścisła, odnosi się do wpływu podniet cielesnych działających podczas snu na treść marzenia sennego. Niedawno zmarły norweski pisarz, J. Mourly Vold, jest autorem dwóch grubych tomów poświęconych badaniom doświadczalnym nad marzeniem sennym (w r. 1910 i 1912, tłumaczone na język niemiecki). Zajmuje się on prawie wyłącznie skutkami wywołanymi przez zmianę pozycji części ciała. Dzieło to zachwalają nam jako wzór ścisłych badań nad marzeniem sennym. Czy możemy sobie zatem
106
wyobrazić, jakie stanowisko zajęłaby nauka ścisła, skoroby się dowiedziała, że usiłujemy znaleźć znaczenie tych marzeń sennych? Możliwe jest, że wypowiedziała już swe zdanie. Lecz nie damy się tym odstraszyć. Skoro pomyłki mogły mieć znaczenie, to mieć je mogą i marzenia senne, a wszakże pomyłki mają w wielu wypadkach sens, który uszedł uwagi ścisłego badania. Przyznajmy się zatem do przesądów starożytnych i ludowych i wstąpmy w ślady starodawnych tłumaczy. Przede wszystkim musimy zdać sobie sprawę z naszego zadania i rozejrzeć się w dziedzinie marzeń sennych. Czym więc jest marzenie senne? Trudno to określić jednym zdaniem. Nie chcemy też próbować definicji tam, gdzie wystarcza wskazanie znanego każdemu przedmiotu. Pragniemy tylko podkreślić istotne cechy marzenia sennego. Gdzie można je znaleźć? Panuje tu niezwykła rozmaitość w granicach zakreślających naszą dziedzinę, różnorodność pod każdym względem. Istotnymi cechami będą te, które będziemy mogli wykazać jako wspólne wszystkim marzeniom. A więc pierwszą wspólną cechą wszystkich marzeń sennych byłaby ta, że występują one w czasie snu. Widoczne jest, że marzenie senne jest wyrazem duchowego życia w czasie trwania snu, które wprawdzie posiada pewne podobieństwo do życia na jawie, lecz zarazem znacznie się od niego różni. Tak określił już marzenie senne Arystoteles. Jest możliwe, że między marzeniem sennym, a samym snem istnieją jeszcze bliższe stosunki. Często budzimy się z powodu marzenia sennego, albo też zdarza się, że śnimy, gdy nagle zrywamy się, kiedy ktoś nam gwałtownie podczas snu przeszkadza. Marzenie senne zdaje się być zatem stanem pośrednim między snem a czuwaniem. W ten sposób skierowujemy naszą uwagę na sen. Czymże jest sen? Jest to zagadnienie fizjologiczne, lub też biologiczne, po dziś dzień jeszcze sporne. Nie możemy tu nic rozstrzygnąć, spróbujmy jednak dać psychologiczną charakterystykę snu. Sen jest stanem, podczas którego nie chcę nic wiedzieć o świecie zewnętrznym, od którego odwróciłem moje zainteresowanie. Popadam w sen, skoro się od tego świata odsuwam i trzymam z dala od siebie jego podniety. Usypiam też, kiedy jestem nim znużony, a zasypiając powiadam do niego: zostaw mnie w spokoju, gdyż chcę spać. Dziecko powiada przeciwnie: nie chcę jeszcze spać, nie jestem zmęczone, chcę jeszcze coś przeżyć. Odpoczynek jest, jak się zdaje, zamiarem biologicznym snu, podczas gdy przerwa w zainteresowaniu się światem — jego znamieniem
107
psychologicznym. Widocznie nie możemy bez przerwy wytrwać w tym świecie, na który przyszliśmy tak niechętnie. Usuwamy się zatem czasowo w stan przedistnienia, niby do łona matki. Stwarzamy sobie przynajmniej zupełnie podobne warunki, jak wówczas: ciepło, ciemno i bez podniet. Wielu z nas zwija się w mały kłębuszek i przybiera we śnie tę samą pozycję jak w łonie matki. Ma się wrażenie, jak gdyby świat posiadał nas dorosłych tylko w dwóch trzecich; jedna trzecia nie przyszła jeszcze na świat. Po każdym rannym przebudzeniu się jesteśmy więc jak nowo narodzeni. Określamy też zwykle nasz stan po śnie tymi słowami: „jesteśmy jak nowo narodzeni”, mając, zda się, bardzo fałszywe pojęcie o ogólnym stanie uczuć noworodka. Możemy przyjąć, że tenże, przeciwnie, niezbyt błogo się czuje. Określamy też akt urodzenia słowami: ujrzeć światło dzienne. Skoro ten stan nazywamy snem, to w programie jego nie ma w ogóle marzenia sennego, które, zdaje się, jest tu raczej niepożądaną przyprawą. Najlepszym i jedynie właściwym snem jest, jak sądzimy, sen bez marzeń. We śnie nie powinna istnieć żadna czynność duchowa; skoro ją spostrzegamy, znaczy to, że nie udało się nam przywrócić stanu spoczynku płodowego, że resztki czynności psychicznej nie dały się całkowicie usunąć. Resztki te stanowią marzenie senne. Wobec tego wydaje się rzeczywiście zbytecznym, by marzenie senne miało jakiś sens. W wypadku czynności pomyłkowych rzecz miała się inaczej; były to przecież czynności na jawie. Ale gdy zasypiam i wstrzymuję aktywność duchową, a tylko nie mogłem powstrzymać pewnych jej resztek, to nie jest wcale konieczne, by te oto resztki miały znaczenie. W ogóle nie mogę tego znaczania zużytkować, skoro reszta mojego życia duchowego śpi. Chodzić tu może tylko o reakcje błyskawiczne i tylko o takie zjawiska psychiczne, które występują wprost pod działaniem podniet cielesnych. A więc marzenia byłyby resztkami psychicznej czynności na jawie, wichrzycielami snu, i moglibyśmy powziąć zamiar porzucenia tego nieodpowiedniego dla psychoanalizy tematu. Lecz mimo to, że marzenie senne jest zbyteczne, istnieje ono, usiłujemy więc zdać sobie sprawę z tego istnienia. Dlaczego nie zasypia życie psychiczne? Prawdopodobnie dlatego, że coś nie daje duszy spokoju. Podniety działają na nią, więc musi na nie reagować. Marzenie senne jest zatem oddziaływaniem duszy na wpływające na nią w stanie sennym podniety. Tu spostrzegamy drogę do zrozumienia marzeń
108
sennych. Wobec tego możemy w poszczególnych marzeniach sennych poszukiwać podniet zakłócających stan snu, na które śpiący odpowiada mową marzeń sennych. O tyle więc mielibyśmy wyodrębnioną pierwszą wspólną cechę wszystkich marzeń sennych. Czy istnieją jeszcze inne cechy wspólne? Tak, są one widoczne, lecz trudne do ujęcia i opisania. Akty psychiczne mają we śnie zupełnie inny charakter niż na jawie. Przeżywamy wiele w marzeniu sennym i wierzymy w to, podczas gdy przecież w rzeczywistości nie przeżyliśmy nic, co najwyżej niepokojącą nas podnietę. Przeżycia te są przeważnie natury wzrokowej; tu i ówdzie mogą im towarzyszyć uczucia, myśli, tudzież przeżycia innych zmysłów; jednak widziadła przeważają. Trudność opowiedzenia marzenia sennego pochodzi po części stąd, że musimy te obrazy przetłumaczyć na słowa. Mógłbym to narysować, powiada często śpiący, ale nie wiem, jak mam opowiedzieć. Widzimy więc, że nie jest to właściwie niższa czynność duchowa, jak to ma miejsce, gdy porównujemy osobnika głupawego z geniuszem; istnieje tu różnica co do jakości, lecz trudno określić, na czym ona polega. G. Th. Fechner wyraził raz przypuszczenie, że widownia, na której rozgrywają się (w duszy) marzenia senne, różni się od tej, na której rozgrywają się wyobrażenia na jawie. Nie rozumiemy wprawdzie tego, nie wiemy, co mamy o tym myśleć, ale to określenie odpowiada rzeczywiście osobliwemu wrażeniu, jakie odnosimy z przeważnej części marzeń sennych. Również porównanie czynności marzenia sennego z czynnościami ręki niemuzykalnej nie jest trafne. Fortepian odpowiada przynajmniej tymi samymi tonami, jeśli już nie melodiami, gdy przypadkowo przebiegniemy ręką po jego klawiszach. Mimo że nie rozumiemy tej drugiej wspólnej cechy, zachowamy ją dobrze w pamięci. Czy istnieją jeszcze inne wspólne właściwości? Nie spostrzegam żadnych, widzę tylko wokół różnorodność, i to we wszelkich kierunkach, zarówno w pozornym trwaniu, jak i pod względem wyrazistości, momentów uczuciowych, trwałości itd. Wszystkie te cechy nie są właściwie takie, jak byśmy się spodziewali, gdyby marzenie senne miało być tylko skąpym i chwilowym odparciem podniet, użytym w akcie samoobrony. Rozmiary marzeń sennych są bardzo różne: bywają krótkie o jednym obrazie lub o kilku małych, zawierające tylko jedną myśl lub tylko jedno słowo, inne zaś bogate w treść, zawierające całe powieści, zda się, bardzo długo trwające. Bywają sny tak jasne, jak przeżycie, tak jasne, że nawet jakiś czas po ocknięciu się
109
nie uznajemy ich tylko za marzenie; inne zaś zupełnie słabe i nikłe jak cień; zdarza się również, że w jednym i tym samym marzeniu zmieniają się nawzajem silnie podkreślone i zaledwie zarysowane części. Marzenia mogą mieć sens, albo przynajmniej wątek, nawet czasami dowcip, fantazję i piękno, inne zaś są pogmatwane, bezrozumne, niedorzeczne, czasami wprost szalone. Bywają sny, które nie czynią na nas żadnego wrażenia, i takie, które poruszają w nas głębie uczuć, ból spotęgowany do płaczu, lęk — aż do przebudzenia, zdumienie, podziw itd. Przeważnie tuż po ocknięciu się ze snu idą marzenia senne w zapomnienie. Niekiedy zachowujemy je jednak w pamięci w ciągu całego dnia, i to w ten sposób, że ku wieczorowi blednie ich wspomnienie stopniowo. Inne znów, jak np. marzenia senne z czasów dzieciństwa, utrzymują się w pamięci, jak świeże przeżycie, przez przeciąg 30 lat. Marzenia senne mogą pojawiać się, tak jak ludzie, jeden raz i nigdy więcej, lub też zjawiają się one kilkakrotnie u jednej i tej samej osoby, nie zmieniając wcale — lub też tylko nieznacznie — treści. Krótko mówiąc, ta znikoma nocna czynność psychiczna rozporządza niezwykłym repertuarem i mierzyć się może z każdą czynnością psychiczną na jawie, a przecież nie jest z nią identyczna. Moglibyśmy spróbować zdać sobie sprawę z owych wielorakich właściwości marzenia sennego, gdbyśmy przyjęli, że odpowiadają one różnym stanom pośrednim między snem a jawą, różnym stopniom niezupełnego snu. Ale w miarę wzrastania wartości, treści i wyrazistości czynności marzenia sennego musiałaby wówczas wzrastać pewność, że jest to marzenie senne, gdyż podczas takiego marzenia sennego dusza jest bliska przebudzenia. Wobec tego byłoby niemożliwe, aby bezpośrednio po wyrazistej i rozsądnej części snu następował fragment bezsensowny i niejasny, po czym znów część zupełnie dobra. Tak szybko dusza nie jest w stanie zmieniać głębi snu. Wyjaśnienie to na nic się więc nie zdaje; w ogóle trudno tak, w mgnieniu oka, znaleźć wytłumaczenie. Zrezygnujmy zatem z „sensu” marzenia sennego, spróbujmy natomiast, opierając się na wspólnych cechach marzeń sennych, utorować sobie drogę do ich zrozumienia. Ze stosunku marzeń sennych do stanu snu wywnioskowaliśmy już, że marzenie senne stanowi reakcję na podnietę zakłócającą sen. Jak już wiadomo, jest to jedyny punkt, w którym może nam przyjść z pomocą ścisła psychologia doświadczalna. Podaje ona nam dowód, że działające podczas snu
110
podniety występują w marzeniu sennym. Tego rodzaju badania czyniono z różnych stron, nie wyłączając poprzednio już wspomnianego Mourly Volda; a każdy z nas znalazł się chyba już niejednokrotnie w tym położeniu, że może te wyniki potwierdzić własnymi spostrzeżeniami. Wybieram tu kilka dawniejszych doświadczeń. Maury stosował tego rodzaju doświadczenia na własnej osobie. Dano mu podczas snu do wąchania wodę kolońską: śnił wówczas, iż jest w Kairze w sklepie Jana Marii Farina; po czym nastąpił dalszy ciąg jakichś szalonych przygód. Albo: uszczypnięto go z lekka w kark, a śniło mu się, że przykłada mu plaster lekraz, który go leczył w dzieciństwie. To znów skropiono mu wodą skroń: był wówczas w marzeniu we Włoszech, pocił się silnie i pił białe wino z Orneto. To, co nas teraz uderza w marzeniach sennych wywołanych doświadczalnie, ujmiemy wyraźniej na przykładach tych marzeń sennych, które wywołane zostały przez jakiś bodziec zewnętrzny. Są to trzy marzenia senne podane przez doskonałego obserwatora Hildebrandta. Są one reakcją na hałaśliwe odezwanie się budzika. „Pewnego wiosennego poranka przechadzam się, błądząc po zieleniejących już polach, i dochodzę do sąsiedniej wsi, gdzie spostrzegam mieszkańców w odświętnych strojach, z książkami do nabożeństwa, śpieszących do kościoła. Rzeczywiście, toż to niedziela i zaraz rozpoczną mszę świętą. Postanawiam być tam również obecnym, poprzednio jednak, ponieważ się zgrzałem, ochłonąć trochę w ogrodzie cmentarnym, który otacza kościół. Czytam różne napisy na grobach, gdy nagle słyszę, jak dzwonnik wychodzi na wieżę, i widzę w górze dzwon wiejski, który lada chwila ma dać znak rozpoczęcia mszy. Chwilę jeszcze wisi on bez ruchu, następnie poczyna się kołysać — i nagle rozlegają się jego tony jasno i przenikliwie — tak jasno i tak przenikliwie, że przerywają mi sen. Odgłosy dzwonu pochodzą od budzika”. „Druga kombinacja. Jasny dzień zimowy; ulice zasypane wysoko śniegiem. Przyrzekłem wziąć udział w wycieczce sankami, muszę jednak dość długo czekać, aż usłyszę znak, że sanki stoją przed drzwiami. Rozpoczynam przygotowania, wkładam futro, wyjmuję worek na nogi — wreszcie siedzę na swoim miejscu. Jeszcze odjazd się przeciąga, dopiero bicz daje dotkliwy znak czekającym rumakom. Teraz zbliżają się, silnie potrząsane dzwonki rozpoczynają znaną wszystkim muzykę, i to z taką gwałtownością, że natychmiast zostaje
111
przedarta pajęcza tkanina marzenia sennego. Ale i tym razem jest to tylko ostry dzwonek budzika”. „Jeszcze trzeci przykład. Widzę służącą, która niesie kilka tuzinów talerzy, jeden na drugim, wzdłuż korytarza, zmierzając do jadalni. Słup z porcelany w jej ramionach zdaje mi się być w niebezpieczeństwie, mam wrażenie, że traci równowagę. Uważaj, napominam ją, cały ten stos spadnie na ziemię. Oczywiście, nie brak tu zwykłej odpowiedzi: jest już przecież do takich rzeczy przyzwyczajona itd., podczas czego śledzę trwożliwie idącą dalej dziewczynę. I rzeczywiście, na progu potyka się — naczynia spadają i ze stukiem rozpryskują się na sto kawałków. Lecz — ten nie kończący się szmer nie jest, jak wkrótce spostrzegam, właściwym stukiem, lecz jedynie dzwonieniem; to tylko budzik spełnią swą powinność, co budzący się teraz dopiero rozpoznaje”. Te marzenia senne są wcale ładne, mają pewien sens, nie są bezładne, co jest zwykle właściwością innych marzeń sennych. Wspólną ich cechą jest, że sytuacja kończy się każdorazowo hałasem, który śniący rozpoznaje jako dzwonek budzika. Widzimy więc tutaj, jak tworzy się marzenie senne, a równocześnie uczymy się czegoś nowego. Marzenie senne nie rozpoznaje budzika — budzik wcale tutaj nie występuje — zastępuje go innym hałasem, interpretuje, i to za każdym razem w inny sposób, podnietę, która sen przerywa. Czemu to? Na to nie ma odpowiedzi, wydaje się to dowolne. Jeśli chcemy zrozumieć marzenie senne, to winniśmy poprzednio wykazać, czemu wybrało ono właśnie ten hałas, a nie inny, by dać obraz bodźca. Ten sam zarzut musimy podnieść przeciwko doświadczeniom Maury’ego, gdyż znajdujemy wprawdzie w marzeniu sennym czynną podnietę, dlaczego jednak w tej właśnie formie, tego się nie dowiadujemy i widoczne jest, że nie jest ona zależna od rodzaju bodźca zakłócającego sen. Prócz tego dołącza się do bezpośredniego, wywołanego podnietą wyniku obfity obcy materiał marzenia sennego, jak np. dziwne przygody w marzeniu o wodzie kolońskiej; z tego zaś, jak do tego dochodzi, nie możemy na razie zdać sobie sprawy. Weźmy pod rozwagę i to, że marzenia senne, których istotę stanowi budzenie śpiącego, są właściwie najodpowiedniejsze dla stwierdzenia wpływu podniet zewnętrznych zakłócających sen. W wielu innych wypadkach napotka się większe trudności. Nie budzimy się przecież ze wszystkich marzeń sennych, a jeśli rankiem je sobie
112
przypominamy, jakże tu jeszcze odnaleźć zakłócającą podnietę, która może oddziaływała w ciągu nocy? Udało mi się raz stwierdzić tego rodzaju hałaśliwy bodziec, ale to, oczywiście, dzięki wyjątkowym okolicznościom. Obudziłem się pewnego ranka w górskiej miejscowości lyrolskiej z uczuciem, iż śniłem tej nocy, że umarł papież. Nie mogłem sobie tego snu wytłumaczyć, lecz wkrótce zapytuje mnie żona: „Czy słyszałeś dziś rano to niemożliwe dzwonienie we wszystkich kościołach i kaplicach?” „Nie, nic nie słyszałem, mam twardy sen”. Lecz dzięki tej informacji zrozumiałem swoje marzenie senne. Jak często mogą tego rodzaju podniety wywoływać u śpiącego marzenia senne, by przy lym ze związku tego nie zdawał on sobie zupełnie sprawy? Być może — bardzo często, być może — nigdy. O ile nie można stwierdzić podniety, nie można też nabrać tu pewnego przekonania. Skoro wiemy zatem, że zewnętrzne pobudki zakłócające sen wyjaśniają tylko część marzenia sennego, a nie całkowitą reakcję, nie przecenimy ich znaczenia. Mimo to nie należy całkowicie lekceważyć tej teorii. Tym bardziej, że można ją dalej rozwinąć. Widocznie jest obojętne, co zakłóca sen, a pobudza duszę do marzeń sennych. Skoro nie zawsze jest to podrażnienie narządów zmysłowych, może ono wystąpić również w narządach wewnętrznych, może to być tak zwana podnieta cielesna. Z łatwością możemy wyrazić to przypuszczenie, wszak odpowiada ono jednemu z najpopularniejszych sądów o powstawaniu marzenia sennego. Sny pochodzą z żołądka — słyszymy często. Ale i w tym wypadku należy przypuścić, że nie możemy często wykazać po ocknięciu się wystąpującej w nocy podniety cielesnej, tak że pozostaje ona nie udowodniona. Mimo to nie mamy zamiaru lekceważyć doskonałych doświadczeń, na których opiera się teoria powstawania marzeń sennych na tle podrażnień cielesnych. Na ogół jest niewątpliwe, że stan narządów wewnęrznych może wpłynąć na marzenia senne. W wielu przypadkach treść marzeń sennych wykazuje tak wyraźny związek z przepełnieniem pęcherza moczowego lub z podnieceniem narządów płciowych śpiącego, że nie jesteśmy w stanie go przeoczyć lub zapoznać. Od tych przejrzystych przypadków dochodzimy do innych, w których z treści marzeń sennych wywnioskować możemy — z pewnym uzasadnieniem — wpływ tego rodzaju podniety cielesnej, a to na podstawie śladów w tej treści wskazujących nam, że zaszło tu bądź opracowanie, bądź poglądowe przykrojenie lub przedstawienie
113
tych podniet. Znany badacz marzeń sennych Scherner popierał gorąco teorię o wywodzeniu się marzeń sennych z podrażnień cielesnych i przytoczył też kilka pięknych przykładów. Skoro widzi w marzeniu sennym „dwa rzędy pięknych, jasnowłosych, o delikatnej cerze chłopców, którzy stoją naprzeciw siebie, drżąc z pragnienia walki, nacierają na siebie i znów od siebie odstępują, potem przybierają dawną pozycję, powtarzając całe to zajście na nowo”, wówczas tłumaczy on sobie te rzędy chłopców jako zęby; przemawia nam to rzeczywiście do przekonania i potwierdzone zostaje w zupełności, skoro po tej scenie następuje inna, podczas której „wyciąga on sobie ze szczęki długi ząb”. Również tłumaczenie (pojawiania się w marzeniu sennym — przyp. red. PWN) długich, wąskich i krętych dróg podnietą pochodzącą z jelit wydaje się uzasadnione i potwierdza wywody Schernera, według których marzenie senne stara się przedstawić narząd, od którego pochodzi podnieta, przez podobne doń przedmioty. Wobec tego musimy być przygotowani do przyznania podnietom wewnętrznym tej samej roli, co i zewnętrznym. W wielu natomiast przypadkach pozostaje tłumaczenie marzenia sennego jako reakcji na podnietę cielesną niepewne i nie udowodnione; wszak nie wszystkie, lecz tylko pewna część marzeń sennych budzi podejrzenie, że w ich powstaniu brały udział podniety natury organicznej. Wreszcie nie sądzę, by wewnętrzna podnieta cielesna, podobnie jak i zewnętrzna podnieta zmysłowa, była w stanie dostatecznie wyświetlić problem marzenia sennego. Wyjaśnienie, które im zawdzięczamy, odpowiada jedynie bezpośredniej reakcji marzenia sennego na dany bodziec. Pozostaje zatem jeszcze nie wyjaśnione zagadnienie, skąd pochodzi reszta marzenia sennego. Zachowajmy jednak w pamięci pewną właściwość marzeń sennych, ujawniającą się przy badaniu wpływów tych bodźców. Marzenie senne nie powtarza po prostu danego podrażnienia, lecz je opracowuje lub o nim jedynie napomyka, umieszcza w pewnym związku lub zastępuje czym innym. Jest to pewna cecha pracy marzenia sennego, która nas musi zająć, gdyż jest możliwe, że zbliża nas ona do poznania jego istoty. Skoro czynimy coś z pewnej pobudki, nie znaczy to, że dana pobudka dzieło nasze w zupełności wyczerpuje. Macbeth Szekspira jest np. sztuką okolicznościową, pisaną z okazji wstąpienia na tron króla, który po raz pierwszy złączył pod swym berłem trzy kraje. Ale czy te motywy historyczne wyczerpują treść dramatu, czy wyjaśniają
114
nam jego wielkość i zagadki? Może podrażnienie zewnętrzne i wewnętrzne są jedynie bodźcami do powstania marzenia sennego, co jednak nie zdradza nam jeszcze jego istoty. Inną właściwość marzeń sennych, ich osobliwość psychiczną, możemy ująć tylko z trudnością, ponadto brak nam punktu oparcia dla dalszego jego badania. Przeżycia w marzeniu sennym są przeważnie natury wzrokowej. Czy bodźce mogą nam dać wytłumaczenie tego zjawiska? Czy przeżywamy tę pobudkę w rzeczywistości? Czemuż zatem przeżycie to jest wzrokowe, skoro bardzo rzadko bodziec wzrokowy wywołuje marzenie senne? Czy możemy też udowodnić, że skoro śnimy o rozmowach, dotarła podczas snu do naszych uszu mowa lub podobny do niej szmer? Tę możliwość ośmielam się stanowczo odrzucić. Skoro nie postępujemy naprzód rozstrząsając wspólne cechy marzeń sennych, to spróbujmy może uczynić to z ich odrębnymi cechami. Marzenia senne są przecież często bezsensowne, pogmatwane, niedorzeczne, lecz bywa, że miewają sens, są trzeźwe i rozsądne. Przypatrzmy się, czy te ostatnie nie zdołają nam objaśnić marzeń bezsensownych. Przytaczam tu najświeższe, rozsądne marzenie senne opowiedziane mi przez pewnego młodego mężczyznę: „Przechadzałem się po ulicy M..., gdzie spotkałem pana X i podszedłem do niego na chwilę, potem poszedłem do restauracji. Dwie panie i jeden pan przysiedli się do mego stołu; było to początkowo nieprzyjemne i postanowiłem nie patrzeć na nich, potem spojrzałem i stwierdziłem, że są wcale mili”. Opowiadający dodaje, że wieczoru poprzedzającego ten sen był rzeczywiście na tej ulicy, którą zwykle chodzi, i że spotkał tam pana X. Druga część marzenia sennego nie jest wprost wspomnieniem, ma tylko pewne podobieństwo do przeżycia z dawnych czasów. Inne marzenie senne, pewnej pani: „Mąż mnie zapytuje: Czy nie należałoby kazać nastroić fortepian? A ja odpowiadam: Nie opłaca się, gdyż w każdym razie muszę go dać obić skórą”. Sen ten jest tylko z nieznacznymi zmianami powtórzeniem rozmowy, która miała miejsce poprzedniego dnia między nią a mężem. Czegóż uczymy się z tych dwóch trzeźwych snów? Dostrzegamy w nich to jedynie, że zawierają powtórzenie faktów dnia lub do nich nawiązują. Stanowić by to mogło pewien przyczynek, gdybyśmy mogli to nasze orzeczenie zastosować do wszystkich marzeń sennych. Ale o tym nie ma mowy. Odnosi się ono zaledwie do drobnej części snów, w przeważnej zaś ich
115
części nie napotykamy śladów nawiązujących do dnia poprzedniego, a sny bezsensowne i niedorzeczne nie dają się wcale z tego punktu widzenia wyjaśnić. Wiemy tylko, że zetknęliśmy się tutaj z nowym zadaniem. Chcemy wiedzieć nie tylko, co powiada marzenie senne, ale również — skoro opowiada coś wyraźnie, jak to wykazują nasze przykłady — dlaczego i po co powtarza znane i świeże przeżycie. Sądzę, że jesteście, tak jak i ja, znużeni już kontynuowaniem tego rodzaju prób. Widzimy przecież, że całe nasze zainteresowanie dla problemu jest niewystarczające, skoro nie znamy drogi prowadzącej do rozwiązania. Drogi tej na razie jeszcze nie mamy. Psychologia doświadczalna dostarczyła nam jedynie cennych wskazówek co do znaczenia podniet jako sił wywołujących marzenie senne. Ze strony filozofii nie oczekujemy niczego innego jak dumnego zarzutu, że zajmujemy się przedmiotem o tak małej wartości intelektualnej; a nie chcemy szukać wskazówek w dziedzinie wiedzy tajemnej. Historia i pojęcia ludowe powiadają nam, że marzenie senne ma znaczenie, i to pełne doniosłości, i że ma ono dar patrzenia w przyszłość, co trudno nam przyjąć i czego z pewnością nie można udowodnić. Tak to nasze pierwsze starania kończą się zupełną bezradnością. Niespodzianie zyskujemy jednak pomoc ze strony, w którą nie spoglądaliśmy dotychczas. Język — nie będący zgoła czymś przypadkowym, lecz osadem dawnej wiedzy, z której korzystać można tylko z pewną ostrożnością — mowa nasza, zna coś, co nazywa dziwnym mianem „marzeń na jawie”. Marzenia na jawie są to fantazje, powszechne zjawiska, które spostrzec możemy zarówno u zdrowych, jak i u chorych i które z łatwością możemy zaobserwować u siebie samych. Co nas najbardziej uderza w tych fantastycznych tworach, to nadanie im nazwy „marzenia na jawie”; wszak brak im obu wspólnych cech marzeń sennych. Nazwa ich przeczy sama przez się temu, jakoby istnieć miał jakikolwiek ich związek ze stanem snu, co się zaś tyczy drugiej wspólnej cechy, to w marzeniu na jawie nie przeżywamy, nie halucynujemy, tylko wyobrażamy sobie. Wiemy wówczas, że fantazjujemy — że nie widzimy, tylko myślimy. Tego rodzaju marzenia występują w okresie przed dojrzewaniem płciowym, w późniejszych latach dzieciństwa, przeciągają się aż do okresu dojrzałości, po czym albo zostają zaniechane, albo zachowane do późnego wieku. Są to sceny i przygody, w których znajdują zaspokojenie pragnienia samolubne, ambicja i potrzeba władzy oraz pragnienia erotyczne danej osoby.
116
U młodych mężczyzn przodują ambitne fantazje, u kobiet, których ambicja podąża w kierunku powodzenia w miłości, erotyczne. Lecz często kryje się pragnienie erotyczne również i u mężczyzn, wszak czyny bohaterskie i powodzenie mają zdobywać podziw i łaskę niewiast. Marzenia na jawie odznaczają się ponadto bujną treścią i doznają zmiennych losów. Albo bywają po pewnym czasie zaniechane i zastąpione innym marzeniem, albo — zachowane i przetworzone w długie opowieści — przystosowują się tylko do zmienionych warunków życia. Biegną one, że tak powiem, z czasem, który wyciska na nich „piętno” i uwidacznia w ten sposób wpływ nowej sytuacji. Są one surowcem tworów poetyckich; albowiem poeta ze swoich marzeń na jawie, przekształcając je, opracowując i skreślając, tworzy sytuacje, które umieszcza potem w swoich nowelach, powieściach i sztukach teatralnych. Bohaterem marzeń na jawie jest zawsze własna osoba, bądź wprost, bądź też w przejrzystym utożsamieniu się z inną. Czyżby marzenia na jawie zawdzięczały swą nazwę podobnemu stosunkowi do rzeczywistości, by zaznaczyć w ten sposób, że treść ich należy brać równie mało realnie jak treść marzeń sennych? Kto wie, czy ta wspólność nazwy nie polega na nie znanym nam jeszcze charakterze psychicznym marzeń sennych, właśnie tym, którego poszukujemy! Możliwe, że w ogóle nie mamy słuszności przypisując głębsze znaczenie tej wspólnocie nazwy. Lecz to wyjaśnić się może dopiero później.
..........

Wróć do listy aktualności

3

 

Kontakt

60-687 Poznań,
os. Stefana Batorego 73 lok. nr 1

605 415... 115więcej

Wyślij wiadomość

Proszę podać treść wiadomości

Błędnie wypełniony adres

Nieprawidłowy telefon

Administratorem danych osobowych są NNV sp. z o.o. i Ogłoszeniodawca. Cele przetwarzania i Twoje prawa.

  kod bezpieczeństwa

Twoja wiadomość została wysłana.

Wystąpił bład podczas wysyłania wiadomości. Spróbuj ponownie później.

Ok

www: zobacz stronę


Godziny otwarcia: otwarte dzisiaj od 8:00

  • Pn
  • Wt
  • Śr
  • Czw
  • Pt
  • So
  • Nd