..........
J. Lacan Seminarium XX ENCORE, 1972-1973
Rozdział VI. BÓG I JOUISSANCE KOBIETY - kontynuacja 3 części.
Ta nieogłoszona wcześniej funkcja, gdzie negacja opiera sie na kwantyfikatorze czytanym niekażdy [pas-tout], to znaczy, że kiedy jakikolwiek byt mówiący sytuuje sie po stronie kobiet, to począwszy od tego, on się ugruntowuje na byciu nie–całym [de n’être pas-tout] w funkcji fallicznej.
To « to » definiuje ...co ? [la... la quoi ] – kobietę właśnie, z wyjątkiem tego, że Kobieta, to [ça] nie może być napisane inaczej niż jako przekreślone [barrer], Kobieta jako przekreślona [La[barré]]. Nie ma Kobiety [La femme], z rodzajnikiem określonym, który określa uniwersalność. Nie ma Kobiety [La femme] ponieważ – zaryzykowałem już to określenie, więc nie będę się zastanawiał przed użyciem go ponownie – w swojej esencji, ona jest nie cała. Postrzegam moich uczniów jako o wiele mniej przywiązanych do czytania mnie, niż byle pionek, kiedy jest on motywowany pragnieniem uzyskania dyplomu, i nie było ani jednego, który by nie narobił zamieszania odnośnie braku znaczącego [le manque de signifiant], znaczącego braku znaczącego [le signifiant du manque de signifiant], i innych bredni odnośnie fallusa [et autres bafouillages à propos du phallus], w czasie gdy ja wam określam znaczący w tym K [la], mimo wszystko powszechny, a nawet nieodzowny [malgré tout courant et même indispensable]. Dowodem jest to, że
przed chwilą mówiłem o mężczyźnie i Kobiecie [la femme]. To jest znaczący to « K » [la]. To przez to « K » [la] symbolizuję znaczący, odnośnie którego jest nieodzowne, by zaznaczyć jego miejsce, które nie może być pozostawione puste. To « K » [la] jest znaczącym, którego właściwością jest, że jest on jedynym, który nie może niczego symbolizować, a jedynie ustanawiać status tego « K » [la] Kobiety w tym, że nie jest ona cała. Co nie pozwala nam mówić o Kobiecie [La femme]. Nie ma kobiety inaczej niż poprzez wykluczenie [Il n’y a de femme qu’exclue] z natury rzeczy, która jest naturą słów, i trzeba powiedzieć, że jeśli jest coś, na co się one skarżą do tej pory, to jest właśnie to [ça] – tyle tylko, że one nie wiedzą co mówią, to jedyna różnica pomiędzy nimi a mną.
Niemniej jednak, jeśli ona jest wykluczona z natury rzeczy, to dokładnie w tym, że będąc niecałą, ma ona, w relacji do tego, co w jouissance określa funkcja falliczna, jouissance dodatkową [jouissance supplémentaire]. Zauważcie, że powiedziałem dodatkową [supplémentaire]. Gdybym powiedział uzupełniającą
[complémentaire], gdzie byśmy wylądowali! Wylądowalibyśmy w całym [dans le tout].Kobiety zadowalają się tym [Les femmes s’en tiennent], jakakolwiek kobieta zadowala się byciem nie całą [aucune s’en tient d’être pas toute], wobec jouissance, o którą chodzi, i - mój Boże –ogólnie rzecz biorąc myli się ten, kto nie widzi, że odwrotnie do tego, co się mówi, to jednak one posiadają mężczyzn. [c’est quand même elles qui possèdent les hommes].
Lud - znam lud, jego przedstawiciele niekoniecznie tu bywają, ale ja całkiem nieźle znam lud - otóż lud nazywa Kobietę [la femme] gospodynią domową [la bourgeoise]. To znaczy właśnie to. To on jest tym, który jest pod butem [à la botte], nie ona. Fallus, jej mężczyzna - jak ona mówi - wiemy już od czasów Rabelais, że nie jest jej on obojętny. Jedynie, i w tym cala kwestia, ona ma różne sposoby pozyskiwania [de l'aborder] tego fallusa i zachowywania go dla siebie. To nie dlatego, że ona jest nie-cała w funkcji fallicznej, ona nie jest tam wcale [Ce n'est pas parce qu'elle est pas-toute dans la fonction phallique qu'elle y est pas du tout]. To nie jest tak, że ona nie jest tam wcale [Elle y est pas pas du tout]. Ona jest tam w pełni. [Elle y est 'à plein.] Ale jest coś w dodatku [en plus]. To w dodatku [en plus], uważajcie, strzeżcie się zbyt szybko usłyszeć w tym zbyt wiele. [d'en prendre trop vite les échos]. Nie mogę tego określić ani lepiej ani inaczej, bo muszę to rozstrzygnąć [tranche] i muszę iść szybko. Istnieje jouissance, ponieważ zadowalamy się jouissance [nous nous en tenons à la jouissance], jouissance ciała, która jest, jeśli mogę się tak wyrazić – czemu nie zrobić z tego tytułu książki, mogłaby to być kolejna pozycja w kolekcji Galilée – poza fallusem [au-delà du phallus]. To by było milutkie. I dało by to MLF inną konsystencję. Jouissance poza fallusem...
Zorientowaliście się być może - mówię oczywiście do kilku osobników podobnych do mężczyzn [quelques semblants d'hommes], których widzę tu i tam, dobrze, że większości nie znam, nie mam przez to wobec nich uprzedzeń - że czasami, na krótko, pojawia się coś, co nimi - kobietami - wstrząsa, albo co im pomaga [secourt]. Jeśli przyjrzycie się etymologii tych dwóch słów u Blocha i Von Wartburga - których ja uwielbiam, a których, czego jestem pewien, żaden z was nawet nie ma w swojej bibliotece - zobaczycie związek, jaki pomiędzy tymi słowami istnieje. Przecież nie jest to coś, co się zdarza przez przypadek. Istnieje jouissance, która jest jej [elle], tej jej [elle], która nie istnieje i nie znaczy nic [ne signifie rien]. Istnieje jej jouissance, o której być może ona sama nic nie wie - chyba, że jej doświadcza, to [ça] ona wie. Ona to wie, oczywiście, kiedy to [ça ] się zdarza.
A nie zdarza się to [ça] im wszystkim. Nie chcę posuwać się do tego [en venir à traiter], by mówić o domniemanej oziębłości [prétendue frigidité], ale trzeba wziąć pod uwagę modę odnośnie związków między mężczyznami i kobietami. To bardzo ważne. Oczywiście wszystko to, w dyskursie, niestety, zarówno u Freuda, jak i w miłości dworskiej, jest pokryte przez krótkotrwałe rozważania, które doprowadziły do zniszczeń [ravages]. Krótkotrwałe rozważania na temat jouissance łechtaczkowej i jouissance, którą się nazywa jak się da, a chodzi o inną, tą, którą próbuje wam przybliżyć w sposób logiczny, ponieważ aż do nowego porządku [nouvel ordre], nie ma innego. To co czyni prawdopodobnym hipotezę, którą tu wysuwam - czyli fakt, że odnośnie tej jouissance Kobieta [la femme] nie wie nic – to fakt, że od czasu kiedy błaga się je, błaga się je na kolanach - mówiłem ostatnim razem o kobietach psychoanalitykach – by spróbowały nam to powiedzieć, otóż ani słowa [motus]! Nigdy nie dało się nic o od nich wydobyć. A więc nazywa sie ją, tak, jak się daje, tę jouissance, waginalną, mowa o tylnim obszarze ujścia macicy [pôle postérieur du museau de l'utérus] i innych bzdurach [conneries]. Jeśli by tylko ona ją odczuwała i nic o niej nie wiedziała, pozwoliłoby to powątpiewać w osławioną oziębłość. To także jest temat, temat literacki. Zasługujący na to, żebyśmy się przy tym zatrzymali. Niczym innym się nei zajmuję, od kiedy skończyłem dwadzieścia lat – badaniem u filozofów tematu miłości. Oczywiście nie od razu skupiłem się w tym [ça] na sprawie miłości, to przyszło z czasem, dokładnie wraz z zajmowaniem się opatem Rousselot, o którym wam przed chwilą wspominałem, a następnie całą dyskusją o miłości fizycznej i miłości ekstatycznej, jak to mówią. Rozumiem, że Gilson nie uznał tej opozycji za dobrą. Myślał on, że Rousselot dokonał tu jakiegoś odkrycia, co nie miało miejsca, gdyż jest to raczej część problemu i miłość jest równie ekstatyczna u Arystotelesa, co u Świętego Bernarda, pod warunkiem, że umie się czytać fragmenty poświęcone, przyjaźni. Jest tu kilka osób, które jednak powinny wiedzieć jakie literackie rozpasanie [débauche] wokół tego narosło : Denis de Rougemont - zajrzyjcie do « Miłość a świat kultury zachodniej » ciężka sprawa ! [ça barde] – a potem kolejny krok, nie głupszy niż poprzedni, który się nazywa Nygren, protestant, « Eros i Agape ». A potem, oczywiście, że skończyliśmy w chrześcijaństwie, na stworzeniu Boga, takiego, że to on sie rozkoszuje! Jest jednak mały pomost [pont], kiedy czytacie niektórych poważnych autorów, przypadkowo się złożyło, że kobiety. Podam wam mimo wszystko wskazówkę, którą zawdzięczam pewnej bardzo miłej osobie, która to przeczytała i która mi to przyniosła. Rzuciłem się na to. Muszę to napisać, inaczej tego nie kupicie. To Hadewijch z Antwerpii, Beginka, co ładnie nazywa się mistyczką. Ja nie używam słowa mistyka tak, jak używał go Péguy. Mistyka nie jest tym wszystkim czym nie jest polityka. To coś poważnego, o czym informuje nas kilka osób, najczęściej kobiety, albo ludzie zdolni, jak Święty Jan od Krzyża – ponieważ nie jest się zmuszonym, będąc samcem [mâle] by się usytuować po stronie x x. Można się także usytuować po stronie nie-całego [pas-tout]. Są mężczyźni równie dobrzy, co kobiety [Il y a des hommes qui sont aussi bien que les femmes]. Zdarza się. I którzy jednocześnie równie dobrze się w tym odnajdują. Mimo – nie mówię ich fallusa – mimo tego, co im przeszkadza z tego tytułu, oni przewidują, oni doświadczają tego, że musi istnieć jouissance, która byłaby poza tym [au-delà]. To tych nazywamy mistykami. Mówiłem już o innych ludziach, którzy też byli nieźli, jeśli chodzi o mistycyzm, ale którzy sytuowali się bardziej po stronie funkcji fallicznej, Angelus Silesius na przykład – pomylić jego oko kontemplacyjne z okiem, jakim Bóg na niego patrzy, musi, jeśli podtrzymywane, być częścią jouissance perwersyjnej. Dla wzmiankowanej Hadewijch, jest tak, jak dla Świętej Teresy – wystarczy obejrzeć w Rzymie rzeźbę Berniniego, żeby natychmiast zrozumieć, że ona przeżywa rozkosz, nie ma wątpliwości. No i czym ona się rozkoszuje? Jest jasne, że główny przekaz mistyków jest dokładnie taki, że oni to odczuwają, ale nic o tym nie wiedzą. Te wytryski mistyczne [jaculations mystiques], to nie jest ani gadulstwo ani czcza gadanina, to w efekcie to, co najlepszego można przeczytać, na dole strony można umieścić przypis – dodać do tego « Écrits » Jacquesa Lacana, ponieważ jest z tego samego rejestru. Przez co będziecie wszyscy przekonani, że wierzę w Boga. Wierzę w jouissance Kobiety [la femme] o tyle o ile ona jest w dodatku [en plus], pod warunkiem, że w odniesieniu do tego w dodatku, umieścicie ekran [un écran], po to, abym dobrze to wyświetlił. To, czego usiłowano pod koniec zeszłego stulecia, w czasach Freuda, to czego szukali różni odważni ludzie z otoczenia Charcota i innych, to było to, aby sprowadzić mistykę do kwestii pieprzenia [affaires de foutre]. Jeśli się temu przyjrzycie z bliska, to wcale tym nie jest [ce n'est pas ça du tout]. Czyż ta moc [puissance], której się doświadcza i o której się nic nie wie, nie jest tym co nas umieszcza w szlemie [sur la vole] ex-zystencji [ex-sistence] ? Dlaczego nie interpretować jednej strony [face ] Innego, Twarzy Boga, jako wspieranej przez kobiecą jouissance? Jako, że wszystko to się produkuje dzięki byciu znacząceniowości [signifiance], i że to bycie nie ma innego miejsca niż miejsce Innego, które zapisuję przez duże I, widzimy zezowatość [biglerie] tego, co się dzieje. A jako, że to również w to wpisuje się funkcja ojcowska jako ta, do której odnosi się kastracja, widzimy, że to nie tworzy dwóch Bogów, ale że to także nie tworzy jednego [un seul]. Innymi słowy, to nie przez przypadek Kierkegaard odkrył egzystencję [existence] w małej historii uwodziciela [une petite aventure de séducteur]. To poprzez wykastrowanie się, odrzucenie miłości, chciał on tego dostąpić [y accéder]. Ale może, mimo wszystko - bo dlaczego nie - Regina też istniała [existait]. To pragnienie dobra drugiego stopnia [désir d'un bien au second degré], dobra, które nie jest powodowane przez a - może to właśnie za pośrednictwem Reginy dotarł on do tego wymiaru .
20 lutego 1973
..........
Tłum. z jęz. fr. i przypisy - Anna Wojakowska-Skiba;
ostateczny kształt tłumaczenia i przypisów jest efektem prac kartelu Forum Polskiego Pola Lacanowskiego „Histeria i kobiecość
..........