..........
1 cześć rozdziału 3 L'éthique de la psychanalyse J. Lacana
..........
Etyka, a nie psychologia.
Jak konstytuuje się rzeczywistość.
Topologia podmiotowości.
Napotkałem na swej drodze pewne znaki w pracy Freuda, i ostatnim razem byliście świadkami specjalnego powrotu, jaki zaprowadził mnie do tego ciekawie usytuowanego dzieła, zatytułowanego Entwurf.
Jesteście świadomi zastrzeżeń, jakie można mieć na temat korespondencji między Freudem i Fliessem. Choć nie jest to kompletna praca lub tekst, na pewno jest czymś bardzo cennym, szczególnie aneksy, wśród których Entwurf zajmuje zaszczytne miejsce.
1
Entwurf jest niezwykle odkrywczą pracą w przestrzeni podłoża freudowskiej refleksji. Jej ewidentne pokrewieństwo ze wszystkim, co zostało sformułowane w doświadczeniu, do którego doszedł Freud czyni ją w konsekwencji naprawdę cenną.
To, co powiedziałem na ten temat ostatnim razem artykułuje w wystarczającym stopniu w jakiej perspektywie umieszczę ją w moim dyskursie w tym roku. W przeciwieństwie do tego jak się ją odbiera, uważam, że przeciwstawność zasad przyjemności i rzeczywistości, przeciwstawność procesów pierwotnych i wtórnych, jest nie tyle wykładnią porządku psychologicznego, co porządku ściśle etycznego doświadczenia.
U Freuda istniała percepcja właściwego wymiaru, w którym rozwija się działanie ludzkie, a w pojawieniu się pewnego ideału mechanistycznej redukcji zatwierdzonego w Entwurf, należy dostrzec kompensację, przeciwną stronę freudowskiego odkrycia faktu nerwicy postrzeganej od początku w wymiarze etycznym, w którym rzeczywiście się mieści. Pokazuje nam to, że konflikt istnieje na pierwszym planie, i że od samego początku dotyczy, żeby tak powiedzieć, rozmiaru porządku moralnego
Nie jest to wcale taka nowość. Wszyscy budowniczy etyki mieli do czynienia z tym samym problemem. Jest w tym oczywiście coś, co czyni historię lub genealogię moralności interesującym przedsięwzięciem. Nie w tym sensie, w jakim dokonał tego Nietzsche, ale jako sukcesja systemów etycznych, to znaczy jako teoretyczna refleksja nad moralnym doświadczeniem. Można tu bowiem dostrzec centralne znaczenie problemów postawionych od samego początku i tych, które zachowały pewną stałość.
W końcu dlaczego konieczne było, aby filozofowie etyki zawsze powracali do tajemniczego problemu związku przyjemności z ostatecznym dobrem w odniesieniu do tego, co kieruje działaniem ludzkim jako moralnym? Skąd ten nieprzerwany powrót do tego samego tematu przyjemności? Z czego bierze się to wewnętrzne wymaganie zmuszające filozofa etyki do próby redukowania związanych z tym tematem antynomii? Czy z faktu, że w dużej liczbie przypadków przyjemność ukazuje się jako termin przeciwny wysiłkowi moralnemu, dla którego nie mniej jednak konieczne jest znalezienie ostatecznego punktu odniesienia, do jakiego w końcowym rozrachunku trzeba sprowadzić owo dobro nadające kierunek ludzkiemu działaniu? To tylko przykład, wcale nie odosobniony, tej węzłowej przestrzeni, powstającej w trakcie rozwiązywania problemu. Jest dla nas pouczające, kiedy widzimy ową stałość, z jaką problem konfliktu powstaje w centrum całej debaty moralnej.
Freud jest tylko jej spadkobiercą. Jego wkład dotyczy jednak czegoś niezrównanego w swej wadze, co zmienia dla nas kwestię pozycji etycznej w miejscu, gdzie nie jesteśmy tego świadomi. Dlatego też potrzebne nam są odniesienia i napomknąłem już o tych, które w tym roku weźmiemy pod uwagę.
Ponieważ nie zamierzam umieszczać na pierwszym planie wszystkich autorów, którzy mówią o moralności, musimy dokonać wyboru. Mówiłem o Arystotelesie, gdyż uważam, iż, ściśle mówiąc, ,,Etyka Nikomachejska” jest pierwszą pozycją, której wymowa obraca się w sposób prawdziwy wokół problemu etyki. Jak wiecie, jest wielu innych przed, po i w pracy samego Arystotelesa, którzy wysuwają problem przyjemności na plan pierwszy. Nie będziemy odnosić się jednak do funkcji Epikteta i Seneki, ale omówimy teorię utylitarystyczną o ile jest ona znacząca na zakręcie, który kieruje nas do Freuda.
Biorąc pod uwagę zainteresowanie komentarzem, jakim opatrujemy pewne dzieła, wyrażę go dzisiaj w tych samych kategoriach, którymi Freud posługuje się w Entwurf w celu desygnacji czegoś, co przynajmniej w moim oczach jest bardzo bliskie językowi, którego uczę was na przestrzeni tych lat, wysuwając na pierwszy plan funkcję procesu pierwotnego, a więc Bahnung, torowanie.
W samym sformułowaniu [l’énoncé] problemu etycznego, dyskurs freudowski toruje szlak czemuś, co poprzez swoją artykulację pozwala nam pójść dalej niż uczyniono to kiedykolwiek odnośnie esencji problemu moralnego. Będzie to inspiracją naszego postępu tego roku i będzie obracać się wokół terminu rzeczywistość w prawdziwym sensie tego słowa, choć zawsze używanego przez nas w tak beztroski sposób, terminu, w którym mieści się siła koncepcji Freuda, jaką należy mierzyć trwałością jego imienia w rozwoju naszej analitycznej działalności.
Jest jasne, iż nie chodzi tutaj z jego strony o jakiś marny, drobny wkład do fizjologii fantazji, skoro rozpala nasze zainteresowanie czytaniem lektury Entwurf.
Jest to bez wątpienia trudny tekst — taką ma opinię — ale również pasjonujący. Nie tyle po francusku co po niemiecku, gdyż francuski przekład jest nadzwyczaj niewdzięczny; w każdym calu brak mu precyzji, emfazy i brzmienia. Krótko mówiąc, czuję się zmuszony do wyrażenia, ale i wzbudzenia, żalu, iż niektórzy z was nie znają niemieckiego. Po niemiecku tekst ten jest w swoim gatunku jasny, czysty…, na pierwszy rzut wciąż wrażliwy i całkiem zadziwiający. Kontury tłumaczenia francuskiego zacierają to czyniąc go szarym. Poczyńcie wysiłek przeczytania go a zobaczycie na ile autentyczna jest moja uwaga, iż chodzi w nim o coś innego niż formułowanie hipotez; jest to pierwsza potyczka Freuda z samym patosem rzeczywistości, z którą miał do czynienia u swoich pacjentów. Tak oto przed czterdziestką odkrywa właściwy wymiar — głęboko znaczące życie owej rzeczywistości.
Nie jest z mojej strony próżnością, że zwracając waszą uwagę na ten tekst, posługuję się odniesieniem tekstualnym. W końcu dlaczego nie? Zdajecie sobie sprawę, że wiem jak skorzystać z tej okazji i pozwolić sobie na dystans wobec tekstu Freuda. Jeśli na przykład uczę was doktryny o dominacji znaczącego w nieświadomym łańcuchu u podmiotu, to po to, aby podkreślić pewne cechy naszego doświadczenia. Wczorajszy odczyt, dokonując podziału, z którym nie zgadzam się w pełni, mimo że coś wyraził, nazwał to doświadczeniem treści, której przeciwstawia rusztowanie konceptów. No cóż, to, co proponuję wam w tym roku nie sprowadza się do zwykłej wierności freudowskiemu tekstowi i praktyki jego egzegezy, tak jakby tkwiło w nim źródło jakiejś prawdy ne varietur, będącej modelem, odlewem lub okryciem do narzucenia całemu naszemu doświadczeniu.
Co więc jest naszym zamiarem? Będziemy szukać pewnego filum, pewnego rozwoju koncepcji Freuda, w Entwurf i w rozdziale VII w Traumdeutung, kiedy po raz pierwszy publikuje o przeciwstawności procesów pierwotnych i wtórnych, i to jak pojmuje związki świadomego, przedświadomego i nieświadomego; we wprowadzeniu narcyzmu do takiej ekonomii; później w tym, co nazywa drugą topografią, z uwydatnieniem wzajemnych funkcji ego, superego i świata zewnętrznego dających pełen wyraz rzeczom, które przypadkowo dostrzegany już jak zarodki w Entwurf; wreszcie w późniejszych tekstach, zawsze skupionych wokół tego samego tematu, mianowicie jak konstytuuje się rzeczywistość dla człowieka, czyli w artykule Verneinung z 1925 roku, do którego wrócimy, i w ,,Kulturze jako źródle cierpień”, cierpień człowieka w świecie. Termin niemiecki — to Kultur i chyba spróbujemy zdefiniować jego dokładne znaczenie, jakie wyszło spod pióra Freuda, który nigdy nie przyznaje konceptom neutralnego lub banalnego charakteru. Koncept ma dla niego zawsze prawdziwie założone znaczenie.
No cóż, jeśli naszym zamiarem tego roku jest prześledzić z bliska ewolucję freudowskiej metapsychologii, to w celu znalezienia w niej śladu opracowania odzwierciedlającego myśl etyczną. Jest ona w centrum naszej pracy bez względu na trudności, jakie mogą się chyba pojawić w uświadomieniu sobie tego, będąc tym, co trzyma razem cały świat reprezentujący społeczność psychoanalityczną i rozproszenie — często sprawiające wrażenie rozrzucenia — fundamentalnej intuicji, do której każdy zbliża się na nowo w jednym z jej aspektów.
Jeśli nieprzerwanie powracamy do Freuda, to dlatego, że wychodzi on od pewnej początkowej, centralnej, intuicji mającej charakter porządku etycznego. Uważam za rzecz fundamentalną uwydatnienie tego, aby zrozumieć nasze doświadczenie, ożywić je, nie zgubić się w nim i nie zostawić go na pastwę degradacji. Dlatego też zaatakowałem ten temat w tym roku.
..........