..........
Sens istnieje tylko z pragnienia.To należy powiedzieć po przeczytaniu Wittgensteina.
Prawda istnieje tylko z tego, co ukrywa pragnienie ze swego braku, by udawać, że nic nie ma z tego, co znajduje.
Pod żadnym pewniejszym światłem nie pojawia się to, co wynika z tego, o czym logicy mówią od zawsze, by tylko olśnić nas paradoksem tego, co nazwano implikacją materialną.
Wiecie, co to jest. To krótko mówiąc implikacja. Materialną nazwano ją niedawno, ponieważ nagle, przejrzano na oczy, i zaczęto rozumieć jaki ogrom mieści się w implikacji, mówię o takiej, jaką podtrzymywali stoicy.
Mianowicie, trzy implikacje są słuszne:
1. że oczywiście fałsz implikuje fałsz,
2. że prawda implikuje prawdę, ale,
3. że nie można całkowicie wykluczyć, że fałsz nie implikuje prawdy, ponieważ w sumie, chodzi o to, co się implikuje, i że jeśli to, co się implikuję jest prawdą, to cała implikacja też jest prawdziwa.
Tylko że (to coś znaczy), dlaczego nie moglibyśmy, przesuwając lekko znaczenie słowa implikuje, zorientować się, co jest w tym uderzające (co wiedziano bardzo dobrze w średniowieczu, ex falso sequitur quodlibet), że fałsz zawiera w sobie przy okazji również prawdę, co znaczy równie dobrze, że p r a w d a może być z b y l e czego.
Ale jeśli odrzucimy, że prawda zawiera fałsz, może to mieć fałszywy dalszy ciąg (bo to właśnie odrzucamy i z braku tego nie byłoby możliwe wyartykułowanie czegokolwiek w logice propozycyjnej), dochodzimy do ciekawego stwierdzenia, że prawda ma genealogię, że odnosi się zawsze do jakiejś pierwszej prawdy, skąd nie umiałaby już spaść.
Jest w tym wskazówka tak dziwna, tak kontestowana przez całe nasze życie (życie podmiotu mam na myśli), że sama wystarczyłaby już by poddać w wątpliwość to, że prawda nie może być w żaden sposób izolowana jako atrybut: atrybut czegokolwiek, co może artykułować się w wiedzy.
..........
Lacan
..........