..........
z 1 części rozdziału 2 L'éthique de la psychanalyse J. Lacana
..........
Ostatnim razem nakreśliłem wam drogę programu za czym pragnę pójść w tym roku, i która rozciąga się od rozpoznania przenikającej nasze cale doświadczenie wszechobecności imperatywu moralnego, aż po drugi koniec, czyli do przyjemności, która paradoksalnie możemy podnieść do poziomu drugiego stopnia, mianowicie masochizmu moralnego.Po drodze podkreśliłem nieoczekiwany i oryginalny charakter perspektywy, jaka zamierzam tutaj otworzyć w odniesieniu do fundamentalnych kategorii — symbolicznego, wyobrażeniowego i realnego — służących mi do ukierunkowania was w naszym doświadczeniu. Rzeczywiście wskazałem wam już, ze moja teza — i nie dziwcie się, ze na początku jest ona przedstawiona w sposób niejasny, gdyż dopiero rozwój naszego dyskursu nada jej wagę — moja teza wiec mówi, ze prawo moralne, przykazanie moralne, obecność moralnej instancji jest tym, poprzez co w naszej działalności będącej ustrukturowana przez rejestr symboliczny, prezentyfikuje się realny, realny jako taki, waga realnego.Jest to teza mogąca ukazać czasami trywialność prawdy i paradoks. W rzeczywistości utrzymuje ona, ze prawo moralne utwierdza się wbrew przyjemności, i wyczuwamy tutaj również, ze mówienie o realnym w odniesieniu do prawa moralnego wydaje się kwestionować wartość tego, co zazwyczaj próbujemy scalić pod słowem ideał. Na razie nie będę wiec szlifować ostrza tego, co wam tutaj przynoszę, gdyż to, co może nadać znaczenie temu celowi oczywiście wynika — w porządku kategorii, którego funkcji uczę was w naszej analitycznej praktyce — z sensu, jaki nadajemy owemu terminowi ,,realny”.Nie jest on od razu dostępny, choć niektórzy z was, pytając jakie ostateczne znaczenie mógłbym mu nadać, musieli już tym samym dostrzec, ze sens realnego musi mieć związek z rozwojem całej myśli Freuda, który wychodzi od pierwszej przeciwstawności miedzy zasada rzeczywistości i zasada przyjemności, aby na przestrzeni szeregu wahań, chwiejności, niewyczuwalnych zmian w ich punktach odniesienia, doprowadzić w końcu do sformułowania swojej doktryny, umieszczając poza zasada przyjemności coś, co pozwala nam postawić pytanie jak to może się odnosić do pierwszej przeciwstawności. Poza zasadą przyjemności ukazuje się nam owa nieprzenikalna powierzchnia — tak mglista, ze mogłaby nam ukazać pewne antynomie wszelkiej myśli, nie tylko tej biologicznej, ale nawet naukowej — zwana instynktem śmierci.Czym jest instynkt śmierci? Czym jest ten rodzaj prawa poza wszelkim prawem, które ustala się tylko jako jakaś ostateczna struktura zanikającego punktu wszelkiej możliwej do osiągnięcia rzeczywistości? W sprzężeniu miedzy zasadami przyjemności i rzeczywistości, ta druga mogłaby ukazać się jako przedłużenie, zastosowanie tej pierwszej. Jednak z drugiej strony, ta zależna i zredukowana pozycja wydaje się prowadzić do wynurzenia się czegoś poza, co w najszerszym sensie rządzi całością naszych relacji ze światem. ,,Poza zasada przyjemności” mówi o odsłanianiu i odnajdywaniu. W tym procesie, w tym postępie, naszemu spojrzeniu ukazuje się problematyczny charakter tego, co Freud umieścił pod nazwa rzeczywistości.Czy chodzi o rzeczywistość codzienną, immanentną, społeczną? O konformizm względem ustalonych kategorii i przyjętych praktyk? O rzeczywistość odkrytą przez naukę lub o tę, której położenia jeszcze nie wyznaczyliśmy? O rzeczywistość psychiczna wreszcie? Dla nas, jako analityków, owa rzeczywistość znajduje się na drodze jej badan, którymi jesteśmy my sami, i prowadzi nas w innym kierunku niż to, co można wyrazić przy pomocy kategorii całości; prowadzi raczej do specjalnego pola rzeczywistości psychicznej przedstawiającej się nam wraz z problematycznym charakterem pewnego niezrównanego jak dotąd porządku.Dlatego moim początkowym zamierzeniem jest próba przesondowania funkcji, jaka pojecie rzeczywistości odgrywało w myśli wynalazcy psychoanalizy, a tym samym naszej, dla nas, w naszym zaangażowaniu na tej drodze. Z drugiej strony — żebyście nie zapomnieli i nie wierzyli, ze podążam w tym kierunku odnosząc się w naszym doświadczeniu tylko do imperatywu moralnego — podkreślam, ze działanie moralne stawia przed nami problemy polegające dokładnie na tym, ze jeśli psychoanaliza rzekomo przygotowuje nas na nie, w końcowym rozrachunku zostawia nas na jego progu. W rzeczywistości, działanie moralne jest zaszczepione w realnym. Wprowadza w realnym coś nowego, tworząc w nim ślad, w którym usankcjonowane jest miejsce naszej obecności. W jaki sposób analiza czyni nas zdolnymi do takiego działania, zakładając, że tak właśnie się dzieje? W jaki sposób prowadzi nas do niego, aby, jeśli tak można powiedzieć, pójść krokiem swej pracy? Dlaczego prowadzi nas w tym kierunku? Dlaczego wreszcie zatrzymuje się na tym progu? Tutaj właśnie znajduje się drugi biegun, który mam nadzieje zdefiniować precyzując to, na co ostatnim razem wskazałem jako granice naszej artykulacji, a w czym przedstawiamy nasza zdolność do sformułowania pewnej etyki. Od razu powiem, ze granice etyczne psychoanalizy pokrywają się z granicami jej praktyki. Ta praktyka jest tylko wstępem do moralnego działania jako takiego; tak zwane działanie jest takim działaniem, przez które odkorkowujemy drogę realnego.Ze wszystkich, którzy przed nami podjęli się analizy etyki, Arystoteles zalicza się do najlepszych i najbardziej cennych przykładów. Jego lektura jest pasjonująca i wcale nie przesadzę jeśli gorąco ja wam polecę jako ćwiczenie, wystawienie jej na próbę, które nie znudzi was ani przez chwile. Przeczytajcie ,,Etykę Nikomachejska”, która, ze wszystkich przypisywanych mu przez badaczy traktatów, wydaje się być najpewniejszym kandydatem, a z pewnością najbardziej poczytnym.
..........